↧
Again
↧
Ja tu tylko gryzmolę
Postać do RPGa nabazgrana w parę sekund, a to na dole to fragment niedokończonego malunku, może kiedyś skończę całość.
![]()
![]()
Jakoś nie mam czasu na więcej.
A w ogóle śmieszna sprawa, bo jako postanowienie noworoczne obiecałam sobie rysować mniej (żeby zająć się ważniejszymi sprawami), a jednocześnie stwierdziłam, że w tym roku powinnam solidnie zabrać się za rysowanie. Tak, dokładnie, złożyłam dwa postanowienia.
---
EDIT.
Gryzmolę ją sobie dalej. Chociaż tak naprawdę na żadnym z tych szkiców nie wygląda tak, jak powinna...
![]()
Do tej pory chyba zawsze grałam człowiekiem (albo człowiekopodobnym czymś) łotrzykiem, raczej negatywną postacią, a teraz chciałam spróbować elfem (dzikim elfem) druidem i nie potrafię się odnaleźć w tej postaci. Bez tej nuty zła i z tą całą swoją cudną elfowatością jest strasznie nijaka. (Ale sama sesja i tak była fajna.)
Właśnie patrzyłam bratu przez ramię, jak kończył grać w Dreamfall. Ten klimat... ach.


Jakoś nie mam czasu na więcej.
A w ogóle śmieszna sprawa, bo jako postanowienie noworoczne obiecałam sobie rysować mniej (żeby zająć się ważniejszymi sprawami), a jednocześnie stwierdziłam, że w tym roku powinnam solidnie zabrać się za rysowanie. Tak, dokładnie, złożyłam dwa postanowienia.
---
EDIT.
Gryzmolę ją sobie dalej. Chociaż tak naprawdę na żadnym z tych szkiców nie wygląda tak, jak powinna...

Do tej pory chyba zawsze grałam człowiekiem (albo człowiekopodobnym czymś) łotrzykiem, raczej negatywną postacią, a teraz chciałam spróbować elfem (dzikim elfem) druidem i nie potrafię się odnaleźć w tej postaci. Bez tej nuty zła i z tą całą swoją cudną elfowatością jest strasznie nijaka. (Ale sama sesja i tak była fajna.)
Właśnie patrzyłam bratu przez ramię, jak kończył grać w Dreamfall. Ten klimat... ach.
↧
↧
Moje cokolwieki
Już pisałam w październiku, że chcę się dostać do LU i właśnie ruszyła "rekrutacja", tak więc oto wersja ostateczna mojej postaci. (A tak wygląda karta razem ze wszystkimi informacjami.)
![]()
Tu natomiast nabazgroliłam siebie samą z wielkim demonem-ptaszyskiem na podstawie starej wersji z czasów licealnych. (Tak, inspirowałam się tą Jubilee, którą mam w avatarze na większości forów, strasznie lubię ten X-menowy obrazek.)
![]()
I jeszcze na zakończenie - bazgroły, których zapomniałam wrzucić do poprzedniej notki. Moja postać RPG (tak, na każdym obrazku wygląda inaczej i na żadnym mi się nie podoba x_x już mówiłam, że nie umiem stworzyć postaci elfa). I postać do RPGa mojego brata zanim jeszcze sam zdecydował, jak wygląda ostatecznie (potem się dowiedziałam, że wygląda tak).

Tu natomiast nabazgroliłam siebie samą z wielkim demonem-ptaszyskiem na podstawie starej wersji z czasów licealnych. (Tak, inspirowałam się tą Jubilee, którą mam w avatarze na większości forów, strasznie lubię ten X-menowy obrazek.)

I jeszcze na zakończenie - bazgroły, których zapomniałam wrzucić do poprzedniej notki. Moja postać RPG (tak, na każdym obrazku wygląda inaczej i na żadnym mi się nie podoba x_x już mówiłam, że nie umiem stworzyć postaci elfa). I postać do RPGa mojego brata zanim jeszcze sam zdecydował, jak wygląda ostatecznie (potem się dowiedziałam, że wygląda tak).

↧
Zjadam książki i wypluwam rysunki
Ostatnio już nie rysuję tak na porządnie / na poważnie, ale mam kolejną porcję nic nie wartych bazgrołów, więc proszę, oto one.
![]()
OCs z mojego opowiadania. Od lewej tajemniczy typ, dziewczyna głównego bohatera, główny bohater, dziwna dziewczynka nawiedzająca go w snach i jego przyszywany ojciec. Mają głupie imiona, które ciągle się zmieniają, ale co tam imiona. :D'
A tak poza tym. Ostatnio (przebijając się przez tony książek fantasy zalewających antykwariat i próbując znaleźć jeszcze coś, co mnie wciągnie) natrafiłam na ciekawą serię. Zwie się Tułacze, pióra małżeństwa Diaczenków (których znałam już wcześniej z Rytuału). To, co mi się podoba, to uczynienie z samej fabuły tła dla rozterek psychologicznych bohaterów (Siergiej Diaczenko jest psychiatrą). Na razie jestem dopiero na początku trzeciego tomu, ale już mogę spróbować zarysować ogół serii. W każdej części główny bohater znajduje się w traumatycznej sytuacji bez wyjścia, więc wyrusza w podróż, bo nie pozostaje mu już nic innego... Sama wędrówka od zawsze była moim ulubionym motywem książkowym (dlatego obecnie moja ulubiona książka to Najdalszy brzeg le Guin), a tutaj stanowi ona psychoterapię, przemianę bohaterów, zwracając także uwagę samych czytelników na przeróżne psychologiczne problemy. Czytelnik natrafia na takie pytania, jak na przykład: czy można pokochać człowieka, który zabił twojego narzeczonego? czy można pokochać syna, który jest owocem gwałtu? I ogólnie: do czego zdolny jest człowiek?
![]()
Uwielbiam pierwszą część cyklu, Odźwiernego. Dlatego, że każdy bohater jest do pokochania. Całość jest lekka, miejscami przezabawna (rozdział z Kupcową i jej Księgą - mój brat świadkiem, jak ryczałam ze śmiechu). Miejscami straszna i wzruszająca (zakończenie rozdziału o wilkołaku - piękne). Główny bohater działa na tyle spontanicznie, że nie wiemy, jaki skutek odniosą jego kolejne działania. Nie wiadomo, co czyha za kolejną stroną tej książki. W przeciwieństwie do drugiej części, gdzie fabuła jest już (niestety) znacznie bardziej stabilna - mniej w niej samej wędrówki i nieprzewidywalności.
Hm, ogólnie nie są to jakieś genialne książki, ale ja po prostu już dawno nie siedziałam w żadnej serii. A to wciąga. Bardzo, bardzo wciąga, aż niebezpiecznie. Wiem, że jak tylko przysiądę dzisiaj do trzeciego tomu, godziny miną niepostrzeżenie... :P

OCs z mojego opowiadania. Od lewej tajemniczy typ, dziewczyna głównego bohatera, główny bohater, dziwna dziewczynka nawiedzająca go w snach i jego przyszywany ojciec. Mają głupie imiona, które ciągle się zmieniają, ale co tam imiona. :D'
A tak poza tym. Ostatnio (przebijając się przez tony książek fantasy zalewających antykwariat i próbując znaleźć jeszcze coś, co mnie wciągnie) natrafiłam na ciekawą serię. Zwie się Tułacze, pióra małżeństwa Diaczenków (których znałam już wcześniej z Rytuału). To, co mi się podoba, to uczynienie z samej fabuły tła dla rozterek psychologicznych bohaterów (Siergiej Diaczenko jest psychiatrą). Na razie jestem dopiero na początku trzeciego tomu, ale już mogę spróbować zarysować ogół serii. W każdej części główny bohater znajduje się w traumatycznej sytuacji bez wyjścia, więc wyrusza w podróż, bo nie pozostaje mu już nic innego... Sama wędrówka od zawsze była moim ulubionym motywem książkowym (dlatego obecnie moja ulubiona książka to Najdalszy brzeg le Guin), a tutaj stanowi ona psychoterapię, przemianę bohaterów, zwracając także uwagę samych czytelników na przeróżne psychologiczne problemy. Czytelnik natrafia na takie pytania, jak na przykład: czy można pokochać człowieka, który zabił twojego narzeczonego? czy można pokochać syna, który jest owocem gwałtu? I ogólnie: do czego zdolny jest człowiek?

Uwielbiam pierwszą część cyklu, Odźwiernego. Dlatego, że każdy bohater jest do pokochania. Całość jest lekka, miejscami przezabawna (rozdział z Kupcową i jej Księgą - mój brat świadkiem, jak ryczałam ze śmiechu). Miejscami straszna i wzruszająca (zakończenie rozdziału o wilkołaku - piękne). Główny bohater działa na tyle spontanicznie, że nie wiemy, jaki skutek odniosą jego kolejne działania. Nie wiadomo, co czyha za kolejną stroną tej książki. W przeciwieństwie do drugiej części, gdzie fabuła jest już (niestety) znacznie bardziej stabilna - mniej w niej samej wędrówki i nieprzewidywalności.
Hm, ogólnie nie są to jakieś genialne książki, ale ja po prostu już dawno nie siedziałam w żadnej serii. A to wciąga. Bardzo, bardzo wciąga, aż niebezpiecznie. Wiem, że jak tylko przysiądę dzisiaj do trzeciego tomu, godziny miną niepostrzeżenie... :P
↧
Tak rzadko tu coś zamieszczam...
...ale oj tam oj tam.
![]()
Rysunki, których potrzebowałam na pewnym forum. Miały być przede wszystkim schematyczne i wyraźne nawet w małym rozmiarze, dlatego są takie... no, schematyczne :D'
![]()
A to moja postać imieniem Cukier, o której już pisałam miliony razy. Nie dość, że dostała się do Lurid University, to jeszcze jest w klasie magicznej :) Zabawa jest świetna, szczególnie wzajemne fanartowanie (tego fanarta kocham i wielbię). Mój pierwszy mega zbiorowy fanart wygląda TAK (fajna sprawa narysowanie trzydziestu dziewięciu różnych twarzy w jeden wieczór i poznanie tylu przeróżnych stylów rysowania!...)
Może tego nie widać, ale ten powyższy rysunek (Cukier w mundurku) jest dla mnie osobiście przełomowy. Coś mnie tchnęło i udało mi się zrobić tej postaci solidny światłocień (jak na mnie solidny). Nagle zaczęłam po prostu czuć, jak powinny układać się cienie, a dotychczas ledwo je zaznaczałam, w dodatku były takie płaskie... Dlatego - dodatkowo zmobilizowana przez rady Naci - zaczęłam iść w kierunku bardziej przestrzennych rysunków. Tak mi się spodobało takie "rzeźbienie" cieniem, że od razu skoczyłam na głęboką wodę i odrzuciłam kontury.
![]()
![]()
Wiem, że efekt jest dość przerażający i pewnie nie przypadnie większości do gustu, a jednak tworząc takie w miarę przestrzenne brzydactwa czerpię z tego ogromną radość. Tak, to są brzydactwa, ale to są MOJE BRZYDACTWA. (Nawet komputer się teraz zawiesił, jak je tutaj zamieszczałam lol.) Oczywiście ten rysunek jest niedokończony - do zrobienie jest cały kot (oprócz nosa i oczu), włosy i ubranie (szczególnie ubranie od pasa w dół). Zaczęłam to dawno temu... muszę się zabrać za dokończenie, jeszcze kupa pracy przede mną. Za to potem chciałabym zrobić coś jak najbardziej realistycznego i przestrzennego, marzy mi się pierwszy taki w pełni profesjonalny rysunek grafiką komputerową... ach.
![]()
Cukier, która ma tylko 140 cm wzrostu i rozpacza z tego powodu. Wróciłam do konturów, ale dzięki pracy na bezkonturowcu nabrałam jeszcze większej wprawy w cieniowaniu. Ok, jestem przeciętna w rysowaniu, ale przyznam, że z tej pracy jestem bardzo zadowolona. Po prostu podoba mi się i nie muszę się z nią ukrywać. Cukier jest tu dokładnie taka, jak chciałam.
A tu daję garść randomowych rysunków z meme, które potem robiłam:
![]()
Ale dla zrozumienia polecam zobaczyć całość. Tym bardziej polecam, że meme robiłam na spółkę z Nacią. (Swoją drogą... jak ktoś ma mocne nerwy, to może zobaczyć też TO. Również robiłam na spółkę z Nacią, gdy siedziałyśmy na polanie i wygrzewałyśmy się w słońcu.Uwaga na podteksty homoseksualne i tak nie zrozumiecie tego komiksu.)
Boru szumiący, ile ja tych rysów w sumie naprodukowałam o_o Dalej mam jeszcze to:
![]()
Cukier pisząca w swoim pamiętniku o tym, co spotkało ją w Luridzie.
Stworzyłam również to:
![]()
Możecie mnie za to zabić. TAK, TAM JEST TĘCZA I GWIAZDKI, I MIŁOŚĆ, I RADOŚĆ, i brakuje tylko KucyPonków. Otóż autorka tego komiksu prosiła o fanarty, które chce potem zamieścić w kolejnych kadrach (jako portrety wiszące na ścianie domu jednego z bohaterów). A jako że komiks jest świetny, to nie przeszkadza mi, że jest przerażająco wręcz tęczowy i jednorożcowo-cukierkowy. (Chociaż jak miałabym polecić jakiś komiks tej autorki, to jednak zdecydowanie TEN, jest genialny i całkowicie nietęczowy, taki bardziej o krwi, mordowaniu i chorych psychicznie ludziach tralalala~).
Naprodukowałam zatrważającą (jak na mnie) ilość rysunków, dlatego nie będę zamieszczać żadnych dodatkowych szkiców (bo mam ich miliard)... nooo, może z wyjątkiem jednego, z dzisiaj:
![]()
Kolejna moja postać. Nazywa się Azune i grałam nią kiedyś na pewnym forum RPG, było to chyba... pięć lat temu? Ale teraz z nią powróciłam, co prawda na inne forum, bo to poprzednie już nie istnieje niestety... Tak tęskniłam za tą postacią, tak bardzo rozwijała się przez ten czas w mojej wyobraźni, że musiałam gdzieś ją wpakować. A poza tym kocham fantasy i RPG w każdej postaci, więc czemu by nie grać przez internet w przerwach na czytanie książek fantasy i granie w tradycyjne RPG :) Choć wiem, że to strasznie nerdowe... (Wychodzi na to, że jestem połączeniem nerda z hipsterem.)
Tak więc w tym miesiącu zasiedziałam się w Photoshopie... Po prostu ostatnio bardziej podobają mi się efekty digitalowych prac niż tych tradycyjnych. Choć trochę szkoda, bo mam mnóstwo niedokończonych malunków akwarelowych... Muszę dokończyć chociaż jeden. Muszę się zmobilizować. >(
Tak w ogóle to miałam urodziny ostatnio i dostałam od Naci genialny, ręcznie malowany kubek. Pochwalę się, jak tylko wygrzebię aparat fotograficzny (przy okazji zamieszczę też zdjęcie lalki, którą ostatnio szyłam po nocach :p).
PS. Na zakończenie zarzucam jeszcze linkiem: [link]. Animacja, którą powinien obejrzeć każdy, kto a/ kocha rysować, b/ kocha się wzruszać do łez.
Tyle.
EDIT: Aaa zapomniałam dodać czegoś jeszcze. Oczywiście wszystkie tomy serii Tułacze, o których pisałam w poprzedniej notce, mam już za sobą i jednak mimo wszystko odradzam czytanie. Ok, pierwszy tom był GENIALNY i zachęcam, stał się jedną z moich ulubionych książek. Ale na pierwszym można poprzestać. Drugi jeeeszcze mi się podobał, ale to dlatego, że trafił do mnie osobiście (główny bohater zmagał się z podobnym problemem, z którym ja zmagałam się dokładnie w czasie czytania tej książki, dlatego jej treść stanowiła dla mnie pewnego rodzaju terapię). Trzecia część od pierwszych stron zapowiadała coś bardzo nieudanego i ze strony na stronę coraz bardziej mnie wkurzała, a czwarta... nieee, nie czytajcie. Zakończenie całej serii mam ochotę na zawsze wyrwać sobie z pamięci razem z całym mózgiem, amen.
EDIT2: Pokolorowałam sobie~
![]()
Swoją drogą, znalazłam staaare rysunki z Azune: link i link :'d

Rysunki, których potrzebowałam na pewnym forum. Miały być przede wszystkim schematyczne i wyraźne nawet w małym rozmiarze, dlatego są takie... no, schematyczne :D'

A to moja postać imieniem Cukier, o której już pisałam miliony razy. Nie dość, że dostała się do Lurid University, to jeszcze jest w klasie magicznej :) Zabawa jest świetna, szczególnie wzajemne fanartowanie (tego fanarta kocham i wielbię). Mój pierwszy mega zbiorowy fanart wygląda TAK (fajna sprawa narysowanie trzydziestu dziewięciu różnych twarzy w jeden wieczór i poznanie tylu przeróżnych stylów rysowania!...)
Może tego nie widać, ale ten powyższy rysunek (Cukier w mundurku) jest dla mnie osobiście przełomowy. Coś mnie tchnęło i udało mi się zrobić tej postaci solidny światłocień (jak na mnie solidny). Nagle zaczęłam po prostu czuć, jak powinny układać się cienie, a dotychczas ledwo je zaznaczałam, w dodatku były takie płaskie... Dlatego - dodatkowo zmobilizowana przez rady Naci - zaczęłam iść w kierunku bardziej przestrzennych rysunków. Tak mi się spodobało takie "rzeźbienie" cieniem, że od razu skoczyłam na głęboką wodę i odrzuciłam kontury.


Wiem, że efekt jest dość przerażający i pewnie nie przypadnie większości do gustu, a jednak tworząc takie w miarę przestrzenne brzydactwa czerpię z tego ogromną radość. Tak, to są brzydactwa, ale to są MOJE BRZYDACTWA. (Nawet komputer się teraz zawiesił, jak je tutaj zamieszczałam lol.) Oczywiście ten rysunek jest niedokończony - do zrobienie jest cały kot (oprócz nosa i oczu), włosy i ubranie (szczególnie ubranie od pasa w dół). Zaczęłam to dawno temu... muszę się zabrać za dokończenie, jeszcze kupa pracy przede mną. Za to potem chciałabym zrobić coś jak najbardziej realistycznego i przestrzennego, marzy mi się pierwszy taki w pełni profesjonalny rysunek grafiką komputerową... ach.

Cukier, która ma tylko 140 cm wzrostu i rozpacza z tego powodu. Wróciłam do konturów, ale dzięki pracy na bezkonturowcu nabrałam jeszcze większej wprawy w cieniowaniu. Ok, jestem przeciętna w rysowaniu, ale przyznam, że z tej pracy jestem bardzo zadowolona. Po prostu podoba mi się i nie muszę się z nią ukrywać. Cukier jest tu dokładnie taka, jak chciałam.
A tu daję garść randomowych rysunków z meme, które potem robiłam:

Ale dla zrozumienia polecam zobaczyć całość. Tym bardziej polecam, że meme robiłam na spółkę z Nacią. (Swoją drogą... jak ktoś ma mocne nerwy, to może zobaczyć też TO. Również robiłam na spółkę z Nacią, gdy siedziałyśmy na polanie i wygrzewałyśmy się w słońcu.
Boru szumiący, ile ja tych rysów w sumie naprodukowałam o_o Dalej mam jeszcze to:

Cukier pisząca w swoim pamiętniku o tym, co spotkało ją w Luridzie.
Stworzyłam również to:

Możecie mnie za to zabić. TAK, TAM JEST TĘCZA I GWIAZDKI, I MIŁOŚĆ, I RADOŚĆ, i brakuje tylko KucyPonków. Otóż autorka tego komiksu prosiła o fanarty, które chce potem zamieścić w kolejnych kadrach (jako portrety wiszące na ścianie domu jednego z bohaterów). A jako że komiks jest świetny, to nie przeszkadza mi, że jest przerażająco wręcz tęczowy i jednorożcowo-cukierkowy. (Chociaż jak miałabym polecić jakiś komiks tej autorki, to jednak zdecydowanie TEN, jest genialny i całkowicie nietęczowy, taki bardziej o krwi, mordowaniu i chorych psychicznie ludziach tralalala~).
Naprodukowałam zatrważającą (jak na mnie) ilość rysunków, dlatego nie będę zamieszczać żadnych dodatkowych szkiców (bo mam ich miliard)... nooo, może z wyjątkiem jednego, z dzisiaj:

Kolejna moja postać. Nazywa się Azune i grałam nią kiedyś na pewnym forum RPG, było to chyba... pięć lat temu? Ale teraz z nią powróciłam, co prawda na inne forum, bo to poprzednie już nie istnieje niestety... Tak tęskniłam za tą postacią, tak bardzo rozwijała się przez ten czas w mojej wyobraźni, że musiałam gdzieś ją wpakować. A poza tym kocham fantasy i RPG w każdej postaci, więc czemu by nie grać przez internet w przerwach na czytanie książek fantasy i granie w tradycyjne RPG :) Choć wiem, że to strasznie nerdowe... (Wychodzi na to, że jestem połączeniem nerda z hipsterem.)
Tak więc w tym miesiącu zasiedziałam się w Photoshopie... Po prostu ostatnio bardziej podobają mi się efekty digitalowych prac niż tych tradycyjnych. Choć trochę szkoda, bo mam mnóstwo niedokończonych malunków akwarelowych... Muszę dokończyć chociaż jeden. Muszę się zmobilizować. >(
Tak w ogóle to miałam urodziny ostatnio i dostałam od Naci genialny, ręcznie malowany kubek. Pochwalę się, jak tylko wygrzebię aparat fotograficzny (przy okazji zamieszczę też zdjęcie lalki, którą ostatnio szyłam po nocach :p).
PS. Na zakończenie zarzucam jeszcze linkiem: [link]. Animacja, którą powinien obejrzeć każdy, kto a/ kocha rysować, b/ kocha się wzruszać do łez.
Tyle.
EDIT: Aaa zapomniałam dodać czegoś jeszcze. Oczywiście wszystkie tomy serii Tułacze, o których pisałam w poprzedniej notce, mam już za sobą i jednak mimo wszystko odradzam czytanie. Ok, pierwszy tom był GENIALNY i zachęcam, stał się jedną z moich ulubionych książek. Ale na pierwszym można poprzestać. Drugi jeeeszcze mi się podobał, ale to dlatego, że trafił do mnie osobiście (główny bohater zmagał się z podobnym problemem, z którym ja zmagałam się dokładnie w czasie czytania tej książki, dlatego jej treść stanowiła dla mnie pewnego rodzaju terapię). Trzecia część od pierwszych stron zapowiadała coś bardzo nieudanego i ze strony na stronę coraz bardziej mnie wkurzała, a czwarta... nieee, nie czytajcie. Zakończenie całej serii mam ochotę na zawsze wyrwać sobie z pamięci razem z całym mózgiem, amen.
EDIT2: Pokolorowałam sobie~

Swoją drogą, znalazłam staaare rysunki z Azune: link i link :'d
↧
↧
Prima Aprilis...
...mój brat zapowiada już od tygodnia, że to będzie dla mnie niezapomniany dzień. Dlatego zaczynam się poważnie bać. Czy zamknąć drzwi do pokoju na klucz i nie wychodzić stąd cały dzień? Nie ma dla mnie ratunku :( On serio rozstawił na mnie jakieś pułapki po całym domu :D''' Oj.
![]()
Lol robiłam lalkę z filcu. Na początku miała przerażająco czerwone oczy i w ogóle doszywając je, a potem obcinając przypominałam sobie początkową scenę z ekranizacji Koraliny. Każda lalka to mały upiór, na pewno.
![]()
![]()
![]()
A na zakończenie szkic Cukier jako Królika z Alicji w Krainie Czarów - zapowiedź pewnego dziwnego collaba, ale to potem~

Lol robiłam lalkę z filcu. Na początku miała przerażająco czerwone oczy i w ogóle doszywając je, a potem obcinając przypominałam sobie początkową scenę z ekranizacji Koraliny. Każda lalka to mały upiór, na pewno.



A na zakończenie szkic Cukier jako Królika z Alicji w Krainie Czarów - zapowiedź pewnego dziwnego collaba, ale to potem~

↧
Taki tam ludek
Bawię się w projektowanie różnych postaci. O tutaj na przykład mamy jedną:
![]()
Żeby wymyślić nową postać, najpierw wymyślam jej ogólne cechy (np. tu zaplanowałam, że będzie chudym i wysokim chłopakiem), a potem biorę kartki jedną po drugiej i zarysowuję, aż spodoba mi się ostateczny efekt w międzyczasie dopracowując jego charakter i biografię,jeżeli kogoś w ogóle to ciekawi.
Jako że w komentarzach pojawiło się pytanie o stroje: wymyślam je sama od początku do końca (akurat za wyjątkiem stroju Cukier jako Królika - wzięłam ten strój prosto od Białego Królika z książki o Alicji xd Tylko kolory moje). Staram się je dopasować do stylu i charakteru postaci. Na przykład wiem, jak ubrałaby się Cukier - lubi kolorowe, szerokie suknie, więc można sobie na ten temat pofantazjować. Azune preferuje ciemne i praktyczne ciuchy... itp.
Spróbuję sobie odpocząć przed Świętami od kompa, więc możliwe, że będę offline do niedzieli. Wesołych jaj. :)

Żeby wymyślić nową postać, najpierw wymyślam jej ogólne cechy (np. tu zaplanowałam, że będzie chudym i wysokim chłopakiem), a potem biorę kartki jedną po drugiej i zarysowuję, aż spodoba mi się ostateczny efekt w międzyczasie dopracowując jego charakter i biografię,
Jako że w komentarzach pojawiło się pytanie o stroje: wymyślam je sama od początku do końca (akurat za wyjątkiem stroju Cukier jako Królika - wzięłam ten strój prosto od Białego Królika z książki o Alicji xd Tylko kolory moje). Staram się je dopasować do stylu i charakteru postaci. Na przykład wiem, jak ubrałaby się Cukier - lubi kolorowe, szerokie suknie, więc można sobie na ten temat pofantazjować. Azune preferuje ciemne i praktyczne ciuchy... itp.
Spróbuję sobie odpocząć przed Świętami od kompa, więc możliwe, że będę offline do niedzieli. Wesołych jaj. :)
↧
Zaczyna mnie irytować
Po raz kolejny usłyszałam od kolejnej osoby: "jesteś w swoim świecie".
To mi przypomina, jak na zajęciach z metaloplastyki przygotowywaliśmy rzeźbę na dyplom. Wszyscy robili coś normalnego w stylu statuetki Chopina, a ja jakieś nie wiadomo co(tzn. śpiącą Alicję jak kogoś to interesuje). No i pan L. podchodzi do jednego i robi mu jakieś uwagi, podchodzi do drugiego itd. Na moje "A do mnie pan nie podejdzie? Ma pan jakieś uwagi?" usłyszałam coś w stylu "A ty tam pozostań w swoim świecie".
I jeszcze wiele innych takich.
***
EDIT po paru godzinach: Cukier ze starszym bratem ;d Się narysowali i teraz tylko czekam, aż się pokolorują.
![]()
(A tak serio to znowu rysuję po nocach zamiast spać. x__x)
(Lisi demon siedzi jej na włosach. Tak. Nie wiem czemu, ale tak. Załóżmy, że to magia.)
To mi przypomina, jak na zajęciach z metaloplastyki przygotowywaliśmy rzeźbę na dyplom. Wszyscy robili coś normalnego w stylu statuetki Chopina, a ja jakieś nie wiadomo co
I jeszcze wiele innych takich.
***
EDIT po paru godzinach: Cukier ze starszym bratem ;d Się narysowali i teraz tylko czekam, aż się pokolorują.

(A tak serio to znowu rysuję po nocach zamiast spać. x__x)
↧
Zieeew
Dokończyłam~
![]()
A tutaj z kolei mamy Cukier jako Królika (i demoniego lisa w swojej demoniej postaci) i Vivi jako Alicję. Otóż parę osób z LU rysuje sceny z Alicji w Krainie Czarów i będzie z tego taki jakby collab/komiks.
![]()
(Rymy moje.)
Cukier trafiła akurat na rolę Królika. Jakoś nigdy nie czułam tej postaci, zawsze bardziej przemawiały do mnie takie barwne postacie jak Kapelusznik, a Królik na tle tylu bajecznych bohaterów wydawał mi się dość nieciekawy. Ale przyszło mi do głowy, czemu by nie spojrzeć na tę postać w nieco inny sposób. Przecież to przez Królika Alicja trafiła do krainy swoich snów - załóżmy więc, że tak naprawdę Królik porywa Alicję do swojej nory (a nora to wejście do świata koszmaru), żeby złożyć ją w ofierze Królowej... takie tam pomysły.

A tutaj z kolei mamy Cukier jako Królika (i demoniego lisa w swojej demoniej postaci) i Vivi jako Alicję. Otóż parę osób z LU rysuje sceny z Alicji w Krainie Czarów i będzie z tego taki jakby collab/komiks.

(Rymy moje.)
Cukier trafiła akurat na rolę Królika. Jakoś nigdy nie czułam tej postaci, zawsze bardziej przemawiały do mnie takie barwne postacie jak Kapelusznik, a Królik na tle tylu bajecznych bohaterów wydawał mi się dość nieciekawy. Ale przyszło mi do głowy, czemu by nie spojrzeć na tę postać w nieco inny sposób. Przecież to przez Królika Alicja trafiła do krainy swoich snów - załóżmy więc, że tak naprawdę Królik porywa Alicję do swojej nory (a nora to wejście do świata koszmaru), żeby złożyć ją w ofierze Królowej... takie tam pomysły.
↧
↧
Pewnego razu...
...wyciągnęłam stary, wielki kalendarz i zaczęłam zarysowywać jego kartki (białe z drugiej strony), i tak mi minął czas do szóstej rano. -w-
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Postacie pochodzą z mojego stareeego komiksu z gimnazjum, oczywiście w pierwotnej wersji wyglądały całkiem inaczej... *szuka na dysku* ożesz w mordę motyla noga, jak ja wtedy rysowałam... i jeszcze to, Jezu. XDD lol.
Komiks opowiadał o czteroosobowym zespole zajmującym się dziwnymi rzeczami (pozornie walką z nieprawidłowościami panującymi w świecie rzeczywistym, choć tak naprawdę każdy z bohaterów ma w tym swój własny, nie do końca szczytny cel), w skład wchodzi jeden obrzydliwie bogaty i egoistyczny chłopak - mózg drużyny, drugi to koleś od strzelania i ogólnie rozpierduchy, sekzi laska od walki wręcz i dziwaczna dziewczynka od zjawisk paranormalnych, amen.
Na zakończenie odrobina cukru.
![]()
(Jestem chora i naprawdę nie wiem, co piszę i co się dzieje dookoła. Nie chce mi się rozpisywać i nic mi się nie chce.)






Postacie pochodzą z mojego stareeego komiksu z gimnazjum, oczywiście w pierwotnej wersji wyglądały całkiem inaczej... *szuka na dysku* ożesz w mordę motyla noga, jak ja wtedy rysowałam... i jeszcze to, Jezu. XDD lol.
Komiks opowiadał o czteroosobowym zespole zajmującym się dziwnymi rzeczami (pozornie walką z nieprawidłowościami panującymi w świecie rzeczywistym, choć tak naprawdę każdy z bohaterów ma w tym swój własny, nie do końca szczytny cel), w skład wchodzi jeden obrzydliwie bogaty i egoistyczny chłopak - mózg drużyny, drugi to koleś od strzelania i ogólnie rozpierduchy, sekzi laska od walki wręcz i dziwaczna dziewczynka od zjawisk paranormalnych, amen.
Na zakończenie odrobina cukru.

(Jestem chora i naprawdę nie wiem, co piszę i co się dzieje dookoła. Nie chce mi się rozpisywać i nic mi się nie chce.)
↧
Kredki Bambino i potwory
Dokończyłam :D
![]()
...na tym obrazku doskonale widać, że w czasie rysowania całkowicie wyłączam mózg. Komuś nóg nie dorysowałam, w tle są niezidentyfikowane kreski i w ogóle szkoda gadać. Muszę zacząć myśleć... kiedyś.
Chwalę się, że byłam w Gdańsku na spotkaniu Lurid University (tak, nareszcie jakieś spotkanie ludzi z internetu, które nie miało miejsca w Łodzi/Wawie i na którym mogłam być!Gdyby tak podobnie udało się kiedyś spotkać z tgwtg.pl nie w Łodzi... eh). Powiem szczerze, że ciekawe uczucie zobaczyć tylu ludzi, którzy tak jak ja rysują (w sensie: rysują w każdej wolnej chwili i nie mogą bez tego żyć jak bez oddychania).
Nasz wspólnymi siłami sporządzony art (w gdańskim KFC :'d), moja Cukier też tam widnieje (jest tak niska, że wcisnęły się za nią dwie inne postacie...).
![]()
A to Cukier (kredkami Bambino...), stworzona w tymże KFC, kiedy już narysowałam każdemu po fanarcie, sama zostałam obsypana fanartami i musiałam na czymś wyładować ogrom mojej pozytywnej energii.
![]()
Taki sobie gryzmoł, przedstawiający mnie i jakieś potwory (nie podoba mi się).
![]()
Bardzo szybki rys, chociaż dla mnie osobiście ważny. To właśnie strach jest tym, co mnie przede wszystkim inspiruje, pociąga, budzi natchnienie i fascynację. Nie wiem czemu, wolę chłód, ciemność, smutek czy strach od ogólnej wesołości, wolę księżyc i tajemniczość niż słońce i jasność. Swoją drogą słyszałam już nieraz, że moje rysunki często mają w sobie coś mrocznego. (Słyszałam nawet, że kojarzą się ludziom z filmami Burtona - to ciekawe, bo sama nie oglądam w ogóle filmów, a Burtona znam tylko Beetlejuice i Gnijącą pannę.... Lol.)
A tu jakieś bardzo nieciekawe i nieinteresujące szkice Cukier (przepraszam za monotematyczność, ale co ja poradzę na to, że rysowanie jej jest takie odprężające? Specjalnie stworzyłam ją taką, żeby mi się łatwo rysowało :P).
![]()
![]()
(Tam na dole jest narysowana z Albusem, postacią wymyśloną przez Gehrmann, która cały czas coś dla mnie rysuje <3 Dzięki Ci za to wszystko <3)
I koleeejnyyy rysunek z Cukier, co jest już przerażająco nudne x___x (Przysięgam, kiedyś mi przejdzie ta mania.)
![]()
![]()
A tak poza tym - tego się nie spodziewacie! - rysowałam więcej Cukier. Węglem i białą pastelą na sporych płachtach papieru (tak sporych, że nie ma co pakować do skanera, jest tylko słabe zdjęcie komórką...).
![]()
Już od dawna planowałam sięgnąć po stary, dobry, zapomniany węgiel. Da się nim osiągnąć właśnie taką mroczną, konkretną kreskę, jakiej potrzebuję. W niedalekiej przyszłości postaram się narysować węglem coś jeszcze (i tym razem coś ciekawszego...).
Uff to tyle.

...na tym obrazku doskonale widać, że w czasie rysowania całkowicie wyłączam mózg. Komuś nóg nie dorysowałam, w tle są niezidentyfikowane kreski i w ogóle szkoda gadać. Muszę zacząć myśleć... kiedyś.
Chwalę się, że byłam w Gdańsku na spotkaniu Lurid University (tak, nareszcie jakieś spotkanie ludzi z internetu, które nie miało miejsca w Łodzi/Wawie i na którym mogłam być!


A to Cukier (kredkami Bambino...), stworzona w tymże KFC, kiedy już narysowałam każdemu po fanarcie, sama zostałam obsypana fanartami i musiałam na czymś wyładować ogrom mojej pozytywnej energii.

Taki sobie gryzmoł, przedstawiający mnie i jakieś potwory (nie podoba mi się).

Bardzo szybki rys, chociaż dla mnie osobiście ważny. To właśnie strach jest tym, co mnie przede wszystkim inspiruje, pociąga, budzi natchnienie i fascynację. Nie wiem czemu, wolę chłód, ciemność, smutek czy strach od ogólnej wesołości, wolę księżyc i tajemniczość niż słońce i jasność. Swoją drogą słyszałam już nieraz, że moje rysunki często mają w sobie coś mrocznego. (Słyszałam nawet, że kojarzą się ludziom z filmami Burtona - to ciekawe, bo sama nie oglądam w ogóle filmów, a Burtona znam tylko Beetlejuice i Gnijącą pannę.... Lol.)
A tu jakieś bardzo nieciekawe i nieinteresujące szkice Cukier (przepraszam za monotematyczność, ale co ja poradzę na to, że rysowanie jej jest takie odprężające? Specjalnie stworzyłam ją taką, żeby mi się łatwo rysowało :P).


(Tam na dole jest narysowana z Albusem, postacią wymyśloną przez Gehrmann, która cały czas coś dla mnie rysuje <3 Dzięki Ci za to wszystko <3)
I koleeejnyyy rysunek z Cukier, co jest już przerażająco nudne x___x (Przysięgam, kiedyś mi przejdzie ta mania.)


A tak poza tym - tego się nie spodziewacie! - rysowałam więcej Cukier. Węglem i białą pastelą na sporych płachtach papieru (tak sporych, że nie ma co pakować do skanera, jest tylko słabe zdjęcie komórką...).

Już od dawna planowałam sięgnąć po stary, dobry, zapomniany węgiel. Da się nim osiągnąć właśnie taką mroczną, konkretną kreskę, jakiej potrzebuję. W niedalekiej przyszłości postaram się narysować węglem coś jeszcze (i tym razem coś ciekawszego...).
Uff to tyle.
↧
Drukarnie i szkicowniki, i potwór z doniczki
Narysowany już dawno dawno temu prezent urodzinowy dla mojego BRATA :D Upchnęłam tam wszystko to, co mi się z nim kojarzy... Tak więc w centrum jest on sam i jego pies (rasy beagle) stylizowani na bohaterów z kreskówki Pora na przygodę (wzorowałam się na [link] i [link] ;D). Jest też jedna ze sryliona jego dziwacznych roślin, są eksperymenty chemiczne i randomowa bardzo naukowa książka, są jego własne rysunki, owca z Minecrafta, Pepe Pan Dziobak i gitara klasyczna. Żeby wprowadzić element normalności umieściłam tam też jego zwyczajne biurko i krzesło :'D Nie wiem, co mogę powiedzieć o tym obrazku, sprawił mi masę frajdy. Najfajniejsze było to, że wydrukowałam go potem w drukarni jako wielki plakat i wsadziłam za ramki (wisi to teraz u brata na ścianie :'D). Efekt jest świetny! Byle co wydrukowane w drukarni na takim wypaśnym papierze wygląda tak faaajnie!!! Sama bym sobie narysowała coś, wydrukowała jako plakat i walnęła na ścianę we własnym pokoju, gdybym miała jeszcze kasę :'d.
![]()
Tak poza tym, skończył mi się niedawno szkicownik. Rysowałam w nim od początku stycznia 2011. Kosztował kilka złotych, bo sprzedawali w Empiku ostatnią mizerną sztukę. Już wtedy był w kiepskim stanie, a co dopiero teraz, po tych wszystkich miesiącach, kiedy brałam go ze sobą WSZĘDZIE, w każdą pogodę i w każde miejsce (na tory kolejowe, na drzewa, pod płaszcz w ulewny dzień - rysować można dosłownie w każdej sytuacji!)... Ale co tam. To pierwszy taki szkicownik, który naprawdę zarysowałam od początku do końca. Pamiętam dokładnie, co, gdzie i dlaczego narysowałam, co wtedy czułam - w ten sposób stanowi on dla mnie jakby taki specyficzny rodzaj pamiętnika...
Teraz kupiłam sobie już porządne dwa szkicowniki (duży do rozrysowywania się w domu i mały podręczny do brania np. do skmki czy po prostu poza dom). Trochę żałuję, bo nie mają już przez to tego czegoś, wyglądają tak profesjonalnie i brak im... duszy? Mam nadzieję, że to się zmieni po paru miesiącach użytkowania, gdy już będą mi towarzyszyć w codziennych czynnościach. Nie jest tak, że przedmioty posiadają swojego rodzaju duszę? Widzę ją w uszytych przez siebie lalkach, w gitarze czy pianinie, gdy ożywiam je dźwiękiem, w farbach, gdy przy malowaniu cała się nimi upaćkam, w każdej z osobna książce, szczególnie w książkach ze swoją własną historią (tych np. z antykwariatu). No i szkicowniki też to mają, na pewno.
Tak na zakończenie, moje bardzo nieciekawe i kiepskie (ale jakże odprężające) Luridowe szkice:
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
PS. Ale tak serio... Chciałabym się skupić na strasznych, psychodelicznych rysunkach. Przecież to właśnie takie rysy pociągają mnie najbardziej. Spróbuję natworzyć coś w tym stylu. A nie że znowu będę wstawiała same ludziki... Nawet zwykłe szkice powinny mieć swój klimat i charakter. !!!!!!!!1
PS2. Jeszcze jedna sprawa... Nikt mi nie wmówi, że ludzie nie czytają w myślach! Przeglądam ten swój stary szkicownik i na jednej z ostatnich stron jest to: [link]. Narysowałam to jakiś czas temu i zupełnie o tym zapomniałam, i nawet tego nie skanowałam, nic... A wczoraj czy tam przedwczoraj dostałam od koleżanki takiego fanarta: [link]. Jak to możliwe xd?

Tak poza tym, skończył mi się niedawno szkicownik. Rysowałam w nim od początku stycznia 2011. Kosztował kilka złotych, bo sprzedawali w Empiku ostatnią mizerną sztukę. Już wtedy był w kiepskim stanie, a co dopiero teraz, po tych wszystkich miesiącach, kiedy brałam go ze sobą WSZĘDZIE, w każdą pogodę i w każde miejsce (na tory kolejowe, na drzewa, pod płaszcz w ulewny dzień - rysować można dosłownie w każdej sytuacji!)... Ale co tam. To pierwszy taki szkicownik, który naprawdę zarysowałam od początku do końca. Pamiętam dokładnie, co, gdzie i dlaczego narysowałam, co wtedy czułam - w ten sposób stanowi on dla mnie jakby taki specyficzny rodzaj pamiętnika...
Teraz kupiłam sobie już porządne dwa szkicowniki (duży do rozrysowywania się w domu i mały podręczny do brania np. do skmki czy po prostu poza dom). Trochę żałuję, bo nie mają już przez to tego czegoś, wyglądają tak profesjonalnie i brak im... duszy? Mam nadzieję, że to się zmieni po paru miesiącach użytkowania, gdy już będą mi towarzyszyć w codziennych czynnościach. Nie jest tak, że przedmioty posiadają swojego rodzaju duszę? Widzę ją w uszytych przez siebie lalkach, w gitarze czy pianinie, gdy ożywiam je dźwiękiem, w farbach, gdy przy malowaniu cała się nimi upaćkam, w każdej z osobna książce, szczególnie w książkach ze swoją własną historią (tych np. z antykwariatu). No i szkicowniki też to mają, na pewno.
Tak na zakończenie, moje bardzo nieciekawe i kiepskie (ale jakże odprężające) Luridowe szkice:






PS. Ale tak serio... Chciałabym się skupić na strasznych, psychodelicznych rysunkach. Przecież to właśnie takie rysy pociągają mnie najbardziej. Spróbuję natworzyć coś w tym stylu. A nie że znowu będę wstawiała same ludziki... Nawet zwykłe szkice powinny mieć swój klimat i charakter. !!!!!!!!1
PS2. Jeszcze jedna sprawa... Nikt mi nie wmówi, że ludzie nie czytają w myślach! Przeglądam ten swój stary szkicownik i na jednej z ostatnich stron jest to: [link]. Narysowałam to jakiś czas temu i zupełnie o tym zapomniałam, i nawet tego nie skanowałam, nic... A wczoraj czy tam przedwczoraj dostałam od koleżanki takiego fanarta: [link]. Jak to możliwe xd?
↧
Lalkowo i nielalkowo

Sztuczne oczka, włóczka, wstążki, stary ciuch, tapety, papiery czerpane, karton, akryle, pisak. Zaśmiecony pokój. Cała tubka kleju do drewna (lol) i masa roboty. Szczerze, nie jestem zadowolona z efektu, bo powinnam się do tego zabrać całkiem inaczej. Za rzadko robię kolaże i dlatego nie mam wprawy, zapomniałam wszystkiego, czego nauczyłam się przy ostatnim kolażu. Następnym razem będzie znacznie lepiej, obiecuję. Ten art wygląda jak posklejane elementy śmietnika...
Co tam jeszcze... Aha, zupełnie przypadkiem natrafiłam na twórczość takiej oto lalkarki [link] - patrzę na to i nie mogę oczu oderwać. Dla mnie to coś idealnego w każdym calu. Aż poczułam chęć






Wyciągnęłam akwarele z szuflady w końcu! Ile można w Photoshopie...

Szkoda tylko, że te akwarele idą na takie bzdurne obrazki :PP
PS. Szukając lalkowych inspiracji natknęłam się też na: [link][link][link][link][link], jeżeli kogoś też to interesuje ;)
↧
↧
Włócz


Już od dawien dawna chciałam tę dwójkę narysować razem. Kłapouchy i Włóczykij - nie mają własnego domu, tak więc mieszkają nigdzie i... wszędzie. Takim to już tylko nieskończona droga i niezbadane zakątki świata. Dla mnie to taki obraz... wolności.
Eh, a tak zupełnie zmieniając klimat...

Chciałam narysować coś na bitwy komiksowe, przeciwnik zaproponował mi bardzo prosty i niewinny temat "leń", a co mi z tego wyszło... x_x

Na zakończenie bzdurne odstresowywacze luridowe - garść zaledwie:

↧
Tattoo
Wyciągnęłam swoje gimnazjalne kredki akwarelowe, niestety nie umiem nimi za dobrze maziać...
![]()
A tutaj jakaś dzikuska, lubię tworzyć tego typu postacie żyjące z dala od cywilizacji i kierujące się własnymi prawami. Jakie ja chude nogi rysuję... czasem sobie myślę, czy by tak nie otworzyć atlasu od anatomii i nie przestudiować... argh.
![]()
Jedne ze sryliarda pseudohorrorowych szkiców, jakie wyczyniam dla odstresowania się. Tak, serio, rysuję straszne rzeczy właśnie po to, żeby pozbyć się własnych lęków, myślę, że tak to działa.
![]()
Luridowy pairing Albus x Cukier, miało być nawiązanie do lalek i filmu Another (swoją drogą: obejrzałam film, to do mnie niepodobne! jak ja usiedzę na jakimś filmie to cud).
![]()
Projektuję tatuaż (znajomemu znajomego), praktycznie siedzę dzisiaj nad nim cały dzień, tak się wciągnęłam (a mówiąc cały mam na myśli cały). Na razie jest in progress, chyba praaawie pół roboty za mną, teraz będę męczyć detale i detale, i detale detali. Pół demon - pół anioł chroniący rodzinę (tegoż znajomego). Zabrałam się za robienie tego w Photoshopie, bez konturów, więc jak na mnie szalenie ambitnie i wiecie co, jestem z siebie wyjątkowo dumna!
Szkic:
![]()
...i moje IN PROGRESS photoshopowe:
![]()
Lecę, bo mi kręgosłup siada.
Edit: Nie ma to jak po jakiś 10 godzinach pracy dowiedzieć się, że chcą całkiem inną kompozycję... @_@ SHSTUKHNBSGREEIUOPDKYUJ hahaha *mózgsiada*.

A tutaj jakaś dzikuska, lubię tworzyć tego typu postacie żyjące z dala od cywilizacji i kierujące się własnymi prawami. Jakie ja chude nogi rysuję... czasem sobie myślę, czy by tak nie otworzyć atlasu od anatomii i nie przestudiować... argh.

Jedne ze sryliarda pseudohorrorowych szkiców, jakie wyczyniam dla odstresowania się. Tak, serio, rysuję straszne rzeczy właśnie po to, żeby pozbyć się własnych lęków, myślę, że tak to działa.

Luridowy pairing Albus x Cukier, miało być nawiązanie do lalek i filmu Another (swoją drogą: obejrzałam film, to do mnie niepodobne! jak ja usiedzę na jakimś filmie to cud).

Projektuję tatuaż (znajomemu znajomego), praktycznie siedzę dzisiaj nad nim cały dzień, tak się wciągnęłam (a mówiąc cały mam na myśli cały). Na razie jest in progress, chyba praaawie pół roboty za mną, teraz będę męczyć detale i detale, i detale detali. Pół demon - pół anioł chroniący rodzinę (tegoż znajomego). Zabrałam się za robienie tego w Photoshopie, bez konturów, więc jak na mnie szalenie ambitnie i wiecie co, jestem z siebie wyjątkowo dumna!
Szkic:

...i moje IN PROGRESS photoshopowe:

Lecę, bo mi kręgosłup siada.
Edit: Nie ma to jak po jakiś 10 godzinach pracy dowiedzieć się, że chcą całkiem inną kompozycję... @_@ SHSTUKHNBSGREEIUOPDKYUJ hahaha *mózgsiada*.
↧
Kolejna porcja potworności
(Tak na początek: brat sobie o swoim blogu przypomniał -v- [link], zapraszam, reklamę robię).
Trochę się u mnie tego nazbierało jak zawsze :'D Zacznijmy od początku...
![]()
![]()
(Bardzo mi się nie podoba, jak to wykolorowałam, wyszło tak... sztucznie.)
Moje OCsy, czyli cała rodzina Hollow. Przede wszystkim Hector, ten w cylindrze, człowiek urodzony na wyspie szamańskiej (bodajże Olchon), który zawiązał pakt z jakimiś podejrzanymi istotami z zaświatów, dzięki któremu ma nad nimi kontrolę i w dodatku sam stał się czymś w rodzaju półupiora (coś jak półduch-półzombie, nie wiem, nie chcę sprawdzać, w każdym razie jest martwy, ale jednocześnie żyje i nie da się go zabić :D). Został dyrektorem Cyrku Strachów. Z całą trupą wędruje po Azji i Europie, gromadzi wszelakie dziwaczne i przerażające istoty, które współtworzą jego mrożące krew w żyłach spektakle. To cyrk tylko dla widowni o mocnych nerwach...
Dalej jest jego ukochana żona Lily, za którą krok w krok chodzi służący potwór Zenon (żona jest jedyną normalną osobą w tej rodzinie, choć to podejrzane zachować taką niepokojącą normalność przy obcowaniu z tak niecodziennymi istotami...).
I czwórka dzieci, wszystkie odziedziczyły po ojcu albinizm i umiejętność kontaktowania się ze światem niematerialnym. Syn Bestian ma w planach przejąć stanowisko po ojcu (dlatego musi stać się silniejszy od niego i w dodatku sprowadzić go na stałe na tamten świat... a Bestian jest całkowitym magicznym beztalenciem niestety). Kattie - utalentowana, silna i stanowcza treserka koszmarnych bestii. Laura, niewidoma i chorowita dziewczyna, która w dodatku boi się potworów, ma jednak niesamowitą wewnętrzną siłę, dzięki której może m.in. sterować lalkami wszelakich rozmiarów (które również urozmaicają cyrkowe spektakle). I Alice (zwana Cukier), która jako jedyna opuściła rodzinny cyrk, by opiekować się swoimi przyjaciółmi-potworami (spoiler: ostatecznie wybierze świat potworów i na zawsze opuści świat ludzi stając się duchem, ale to jeszcze nie teraz).
![]()
![]()
A tutaj: jak ich tworzyłam. Z tym też jest związana ciekawa historia... Najpierw wymyśliłam samą Alice/Cukier i rysowałam tylko ją. I kiedy po kilku miesiącach przysiadłam nad kartką, by dorysować jej rodzinę... stwierdziłam, że doskonale wiem, kogo narysować. Członkowie jej rodziny zaistnieli sobie sami w mojej podświadomości, tworzyli się jakoś niezależnie ode mnie...
Osobiście jestem przywiązana do Laury (jesteśmy do siebie podobne z charakteru, raczej takie skryte, wycofane, w dodatku obie czujemy się związane z lalkami), ale moją ulubioną postacią zdecydowanie jest pan Hector. Świetnie się bawię wymyślając, jak to podstępem zwabia najgorsze koszmary i więzi je u siebie w cyrku. Jest to najmroczniejsza, ale też najbardziej komiczna postać z całej rodziny. Doskonale potrafi udawać zwykłego, nieporadnego staruszka o dobrych intencjach.
![]()
A to Cukier i wspaniała-cudowna Elena, którą kocham :'D
![]()
Co do tych szkiców... Brat Cukier, Bestian, to przy okazji postać, którą zaczęłam grać w Fantasme College, rpg które polega mniej więcej na tym samym, co Lurid University. Tak więc napotkał już inne postacie, z którymi (z facetami) pije sobie piwo lub które (kobiety) próbuje poderwać. Takie tam...
![]()
Kapelusznik i Alicja, MÓJ BRAT SZYSZ POWIEDZIAŁ, ŻE TO JEST PEDOPORNO i że jeszcze Pedobeara mam zamieścić, więc proszę, zamieściłam. Wyszło na to, że jestem okropnym, wstrętnym zboczuchem, łiiiiiiii~ Zabijcie mnie za ten niesmaczny obrazek :D
![]()
![]()
Wiersz o mnie samej. I no... o kimś.
(Edit: Do komentujących: TO NIE SĄ ANIOŁY, przecież napisałam wyraźnie, że to wilga i kruk ;_; )
(Edit2: Tak, to ja napisałam ten wiersz, jak i wszystkie inne wiersze zamieszczone na tym blogu. Jest mojego autorstwa i opowiada o mnie i tylko o mnie. Amen.)
![]()
Bestian w płaszczu Fantasme College, całkowicie do niego niepasującym, ale co tam. Ostatnio kocham rysować bezkonturowce (!!!)(choć nie jest to łatwe, gdy ma się siedmioletni komputer i jeszcze starszą mysz komputerową, zero tabletu i najbardziej zacinający się Photoshop świata, ale ciii). Takie rysowanie daje znacznie więcej możliwości i mniej ograniczeń.
![]()
![]()
I na zakończenie bardzo głupie i randomowe szkice Cukier i Bestiana, nieważne, łotewer. Zobaczcie, chwalę się, jakie piękne fanarty dostaję: kredkowany Bestian + przepiękna, magiczna Cukier *___* + przerażająca Cukier (ta po prawej) i wiele, wiele innych, za wszystkie bardzo dziękuję :D Zajrzyjcie do galerii tych trzech pań, każda ma swój niepowtarzalny charakter :D
PS. Sialalala wygrałam~ [link]
PS2. Tatuaż robię dalej, choć już tym razem dokładnie według wyobrażenia zleceniodawcy, dlatego mu się podoba, a mnie nie, więc nie wiem, czy zamieszczę tutaj ostateczny efekt... Robię też pewien plakat dla pewnej fajnej firmy, jak się uda i go rozwieszą po całej Gdyni, to się pochwalę :'D Ale nie wiem, czy się uda, próbuję póki co. :'D
Trochę się u mnie tego nazbierało jak zawsze :'D Zacznijmy od początku...


(Bardzo mi się nie podoba, jak to wykolorowałam, wyszło tak... sztucznie.)
Moje OCsy, czyli cała rodzina Hollow. Przede wszystkim Hector, ten w cylindrze, człowiek urodzony na wyspie szamańskiej (bodajże Olchon), który zawiązał pakt z jakimiś podejrzanymi istotami z zaświatów, dzięki któremu ma nad nimi kontrolę i w dodatku sam stał się czymś w rodzaju półupiora (coś jak półduch-półzombie, nie wiem, nie chcę sprawdzać, w każdym razie jest martwy, ale jednocześnie żyje i nie da się go zabić :D). Został dyrektorem Cyrku Strachów. Z całą trupą wędruje po Azji i Europie, gromadzi wszelakie dziwaczne i przerażające istoty, które współtworzą jego mrożące krew w żyłach spektakle. To cyrk tylko dla widowni o mocnych nerwach...
Dalej jest jego ukochana żona Lily, za którą krok w krok chodzi służący potwór Zenon (żona jest jedyną normalną osobą w tej rodzinie, choć to podejrzane zachować taką niepokojącą normalność przy obcowaniu z tak niecodziennymi istotami...).
I czwórka dzieci, wszystkie odziedziczyły po ojcu albinizm i umiejętność kontaktowania się ze światem niematerialnym. Syn Bestian ma w planach przejąć stanowisko po ojcu (dlatego musi stać się silniejszy od niego i w dodatku sprowadzić go na stałe na tamten świat... a Bestian jest całkowitym magicznym beztalenciem niestety). Kattie - utalentowana, silna i stanowcza treserka koszmarnych bestii. Laura, niewidoma i chorowita dziewczyna, która w dodatku boi się potworów, ma jednak niesamowitą wewnętrzną siłę, dzięki której może m.in. sterować lalkami wszelakich rozmiarów (które również urozmaicają cyrkowe spektakle). I Alice (zwana Cukier), która jako jedyna opuściła rodzinny cyrk, by opiekować się swoimi przyjaciółmi-potworami (spoiler: ostatecznie wybierze świat potworów i na zawsze opuści świat ludzi stając się duchem, ale to jeszcze nie teraz).


A tutaj: jak ich tworzyłam. Z tym też jest związana ciekawa historia... Najpierw wymyśliłam samą Alice/Cukier i rysowałam tylko ją. I kiedy po kilku miesiącach przysiadłam nad kartką, by dorysować jej rodzinę... stwierdziłam, że doskonale wiem, kogo narysować. Członkowie jej rodziny zaistnieli sobie sami w mojej podświadomości, tworzyli się jakoś niezależnie ode mnie...
Osobiście jestem przywiązana do Laury (jesteśmy do siebie podobne z charakteru, raczej takie skryte, wycofane, w dodatku obie czujemy się związane z lalkami), ale moją ulubioną postacią zdecydowanie jest pan Hector. Świetnie się bawię wymyślając, jak to podstępem zwabia najgorsze koszmary i więzi je u siebie w cyrku. Jest to najmroczniejsza, ale też najbardziej komiczna postać z całej rodziny. Doskonale potrafi udawać zwykłego, nieporadnego staruszka o dobrych intencjach.

A to Cukier i wspaniała-cudowna Elena, którą kocham :'D

Co do tych szkiców... Brat Cukier, Bestian, to przy okazji postać, którą zaczęłam grać w Fantasme College, rpg które polega mniej więcej na tym samym, co Lurid University. Tak więc napotkał już inne postacie, z którymi (z facetami) pije sobie piwo lub które (kobiety) próbuje poderwać. Takie tam...

Kapelusznik i Alicja, MÓJ BRAT SZYSZ POWIEDZIAŁ, ŻE TO JEST PEDOPORNO i że jeszcze Pedobeara mam zamieścić, więc proszę, zamieściłam. Wyszło na to, że jestem okropnym, wstrętnym zboczuchem, łiiiiiiii~ Zabijcie mnie za ten niesmaczny obrazek :D


Wiersz o mnie samej. I no... o kimś.
(Edit: Do komentujących: TO NIE SĄ ANIOŁY, przecież napisałam wyraźnie, że to wilga i kruk ;_; )
(Edit2: Tak, to ja napisałam ten wiersz, jak i wszystkie inne wiersze zamieszczone na tym blogu. Jest mojego autorstwa i opowiada o mnie i tylko o mnie. Amen.)

Bestian w płaszczu Fantasme College, całkowicie do niego niepasującym, ale co tam. Ostatnio kocham rysować bezkonturowce (!!!)


I na zakończenie bardzo głupie i randomowe szkice Cukier i Bestiana, nieważne, łotewer. Zobaczcie, chwalę się, jakie piękne fanarty dostaję: kredkowany Bestian + przepiękna, magiczna Cukier *___* + przerażająca Cukier (ta po prawej) i wiele, wiele innych, za wszystkie bardzo dziękuję :D Zajrzyjcie do galerii tych trzech pań, każda ma swój niepowtarzalny charakter :D
PS. Sialalala wygrałam~ [link]
PS2. Tatuaż robię dalej, choć już tym razem dokładnie według wyobrażenia zleceniodawcy, dlatego mu się podoba, a mnie nie, więc nie wiem, czy zamieszczę tutaj ostateczny efekt... Robię też pewien plakat dla pewnej fajnej firmy, jak się uda i go rozwieszą po całej Gdyni, to się pochwalę :'D Ale nie wiem, czy się uda, próbuję póki co. :'D
↧
Ktośtam, Bella i Kira
Nie lubię filmów, męczą mnie i 99% z nich w ogóle mi się nie podoba, ale jak ktoś mnie wyrwie raz na jakiś czas do kina (bądź do siebie ze znajomymi na kompa/tv), to idę (ale tylko i wyłącznie dla dobrego towarzystwa i czipsów). Właśnie chciałam sobie podsumować te filmy, które widziałam w tym roku (bo w tym roku obejrzałam, jak na mnie, naprawdę dużo). Choć w zasadzie... Kota w butach i Trzech muszkieterów nie ma co komentować, filmy jak filmy, takie tam przeciętne. Widziałam jeszcze Nietykalnych i może być, nawet nawet polecam (francuskie produkcje zazwyczaj mogą być). Dobra, zabiorę się za opisanie dwóch, co jeszcze zostały.
Tu zaczynają się spoilery.
Igrzyska śmierci. Słyszałam o tym filmie same pozytywne opinie, których naprawdę nie rozumiem. Film opowiada o corocznych igrzyskach, na które wybierana jest grupa dzieci. Dzieci mają za zadanie pozabijać się nawzajem i wygrywa to, które przeżyje. W tym roku akurat zgłosiła się jakaś laska (nawet nie pamiętam jej imienia). Pozabijała wszystkich i wygrała, ot i cały film. Tyle, że główna bohaterka w przeciwieństwie do innych była "taaaka dobra" i "wspaniała", ludzie w nią wierzyli i w ogóle. Hm??? Niby czemu, gdyby wygrało inne dziecko, byłoby źle? Co za różnica, kto wygra? Dlaczego inne dzieciaki były przedstawione jako negatywne postacie? I właściwie czym te igrzyska różniły się od tych, które były wcześniej i które będą później? WTF?
Królewna Śnieżka i Łowca... to było nawet zabawne :D Była sobie mała, piękna dziewczynka. Niestety zła królowa zamknęła ją w upiornej komnacie, gdzie każda piękna dziewczynka pod wpływem okrutnego zaklęcia zamienia się w Bellę ze Zmierzchu!!! Więc już nie była piękna (chyba, że komuś podobają się te zębiska w wiecznie otwartych ustach i odstające uszy, i fakt bycia Bellą), ale zamiast tego była WYBRAŃCEM i kochały ją wszystkie motylki, wiewiórki i ptaszki. Jak ktoś jej nie kochał to znaczyło, że jest czarnym charakterem i zapewne wkrótce zginie. Tak więc Bella podróżuje po lesie i ma wiele przygód (i całe życie hasa w jednej sukni nie myjąc się...). Krasnali prawie nie ma, a jak już się pojawiają, to zaraz robi się ich szóstka (więc z oryginalną baśnią całość ma niewiele wspólnego). Bowiem jeden krasnal umiera okrutnie (zaraz po tym, jak przytula głowę do Bellowych piersi). Razem z Łowcą (i Williamem, którego równie dobrze mogłoby w tym filmie nie być, bo stanowi tylko zbędne tło) wędrują sobie dalej spotykając takie istoty, jak choćby DUCH LASU Z MONONOKE HIME!!! AAA!!! (spotykają również konia, który ginie(nie mogę ci pomóc, jestem koniem, który ginie)). Po drodze Bella również ginie - zatruta magicznym jabłkiem. Towarzysze pozostawiają ją gdzieś tam na łożu, taką martwą i osamotnioną. Każdy może sobie wejść do komnaty, w której spoczywa Bella i (po uprzednim uchlaniu się, bo kto by robił takie rzeczy na trzeźwo) pocałować (i nie tylko) jej zimnego trupa. Po którymś z takich pocałunków Bella w końcu musiała się obudzić, przecież każdy z mężczyzn przekazał jej w pocałunku taką ilość promili, po której martwy by wstał, a żywy padł (w ten sam sposób trzeba było ożywić biednego krasnala! Łowco, trzeba go było całować :C !!!). Bella, która jeszcze przed chwilą nie żyła, ma w sobie na tyle siły, by pojechać konno do zamku złej królowej i dać jej wpierdol. Oczywiście królowa nie zabija Belli od razu, nie nie - cierpliwie czeeeka i czeeeka, aż Bella sama ją zabije, jak na czarny charakter przystało. Happy end! Bella zostaje królową i teraz czekamy na drugą część kinówki! Bella musi podjąć decyzję, czy być z Willem, czy z Łowcą, a może wrócić do swojego Edwarda? O tak, z pewnością można zrobić nawet i z dziesięć kolejnych części, bo jest jeszcze mnóstwo materiału.
Tu kończą się spoilery.
Amen.
PS.Mega zaległy art trade dla Naci<3 Jej OC, Kira V. Mam nadzieję, że choć trochę mi wyszedł :'D
![]()
Tak powstawał:
![]()
A tak w ogóle to najpierw (szkicowany parę miesięcy temu :'d) miał wyglądać tak: [link]
PS2. Powiadają, że daję za długie notki i się tego czytać/oglądać nie da, więc proszę, macie tylko jeden obrazek dzisiaj :d
Tu zaczynają się spoilery.
Igrzyska śmierci. Słyszałam o tym filmie same pozytywne opinie, których naprawdę nie rozumiem. Film opowiada o corocznych igrzyskach, na które wybierana jest grupa dzieci. Dzieci mają za zadanie pozabijać się nawzajem i wygrywa to, które przeżyje. W tym roku akurat zgłosiła się jakaś laska (nawet nie pamiętam jej imienia). Pozabijała wszystkich i wygrała, ot i cały film. Tyle, że główna bohaterka w przeciwieństwie do innych była "taaaka dobra" i "wspaniała", ludzie w nią wierzyli i w ogóle. Hm??? Niby czemu, gdyby wygrało inne dziecko, byłoby źle? Co za różnica, kto wygra? Dlaczego inne dzieciaki były przedstawione jako negatywne postacie? I właściwie czym te igrzyska różniły się od tych, które były wcześniej i które będą później? WTF?
Królewna Śnieżka i Łowca... to było nawet zabawne :D Była sobie mała, piękna dziewczynka. Niestety zła królowa zamknęła ją w upiornej komnacie, gdzie każda piękna dziewczynka pod wpływem okrutnego zaklęcia zamienia się w Bellę ze Zmierzchu!!! Więc już nie była piękna (chyba, że komuś podobają się te zębiska w wiecznie otwartych ustach i odstające uszy, i fakt bycia Bellą), ale zamiast tego była WYBRAŃCEM i kochały ją wszystkie motylki, wiewiórki i ptaszki. Jak ktoś jej nie kochał to znaczyło, że jest czarnym charakterem i zapewne wkrótce zginie. Tak więc Bella podróżuje po lesie i ma wiele przygód (i całe życie hasa w jednej sukni nie myjąc się...). Krasnali prawie nie ma, a jak już się pojawiają, to zaraz robi się ich szóstka (więc z oryginalną baśnią całość ma niewiele wspólnego). Bowiem jeden krasnal umiera okrutnie (zaraz po tym, jak przytula głowę do Bellowych piersi). Razem z Łowcą (i Williamem, którego równie dobrze mogłoby w tym filmie nie być, bo stanowi tylko zbędne tło) wędrują sobie dalej spotykając takie istoty, jak choćby DUCH LASU Z MONONOKE HIME!!! AAA!!! (spotykają również konia, który ginie
Tu kończą się spoilery.
Amen.
PS.

Tak powstawał:

A tak w ogóle to najpierw (szkicowany parę miesięcy temu :'d) miał wyglądać tak: [link]
PS2. Powiadają, że daję za długie notki i się tego czytać/oglądać nie da, więc proszę, macie tylko jeden obrazek dzisiaj :d
↧
↧
Nędzne mangi i simby
Na początek kilka cytatów (może lekko przekształconych, ale sens ten sam), które po prostu KOCHAM z różnych niezrozumiałych powodów:
"Byłam na twoim blogu i z tego co widzę, to rysujesz mangę." (usłyszane od koleżanki)
"Powinniśmy przelać swoją twórczą osobowość na papier i zrobić coś od serca, a nie na kompie w grafice komputerowej itp, bo to potrafi każdy." (fragment maila)
"Podziwiam cię, że spodobał ci się twój OC. Przecież każdy normalny przywiązuje się do swoich pięknych, młodych postaci ze złotymi włosami." (komentarz na dA)
W takim razie czas wrzucić moją porcję mangi na dziś :P
![]()
![]()
Hector Hollow, dyrektor Cyrku Strachów, jedna z wymyślonych przeze mnie postaci. Jest jakimś upioro-zombie-półczłowiekiem, nie wiem, w każdym razie zachowuje się jak normalny człowiek, tylko że żyje na granicy świata duchów. Jeździ po świecie i chwyta potwory, by potem je oswoić i pokazywać w swoim Cyrku. Przy okazji też wyswobadza zwykłych śmiertelników od gnębiących ich koszmarów. Lubię w nim to, że na co dzień jest takim całkowicie zwyczajnym, starszym panem pomimo swojej mega potężnej mocy. Mam nadzieję, że jako-tako potrafię ukazać jego charakter...
![]()
Tu miałam narysować całe rodzeństwo i jakieś potwory na cyrkowej scenie (nawet przeszukałam internet i ściągnęłam masę zdjęć, którymi miałam się kierować, żeby istniała anatomia, proporcje itd), ale NIE. Nie chcę rysować czegoś, co już było. Wolałabym, żeby każdy mój rysunek był krokiem naprzód. A ten tutaj... rysowałam już podobne rzeczy, zbyt podobne. Poczekam jednak na przypływ kreatywności. Masowa produkcja tego samego to nie to samo co prawdziwe rysowanie.
![]()
Tutaj miałam ten sam problem... Chciałam coś narysować do grupy Fantasme College, ale dałam sobie spokój (nie wiem nawet, czy nie zrezygnować z samej grupy, zobaczymy). Po prostu... fanartowanie innym tylko dla pozytywnych komentarzy i favów to głupota. Chyba, żebym miała jakiś ciekawy POMYSŁ na ten rysunek, to co innego. Ale nie, poza postaciami z FC to niczego sobą nie przedstawia, więc odpada.
Tutaj też są jakieś moje nędzne rysunki. Dowiedziałam się, że mam ozdobić kalendarz dla znajomego na prezent coś tam coś tam i że mam to zrobić już teraz szybko zaraz. Nie ma to jak rysować w pośpiechu, na siłę i pod przymusem, w dodatku to, co chcą inni. (Potem okazało się, że damy znajomemu ten kalendarz dopiero kiedyś~tam, więc nawet nie chciało mi się już tego kolorować i dokańczać, bo już nie widzę w tym sensu.)
Na zakończenie daję moje kochane lwy, które rysowałam ostatnio (cienkopisowe i jeden akrylowy) (jako podkład włączcie sobie TO i wczujcie się w mój bardzo osobisty klimat :D).
![]()
![]()
"Byłam na twoim blogu i z tego co widzę, to rysujesz mangę." (usłyszane od koleżanki)
"Powinniśmy przelać swoją twórczą osobowość na papier i zrobić coś od serca, a nie na kompie w grafice komputerowej itp, bo to potrafi każdy." (fragment maila)
"Podziwiam cię, że spodobał ci się twój OC. Przecież każdy normalny przywiązuje się do swoich pięknych, młodych postaci ze złotymi włosami." (komentarz na dA)
W takim razie czas wrzucić moją porcję mangi na dziś :P


Hector Hollow, dyrektor Cyrku Strachów, jedna z wymyślonych przeze mnie postaci. Jest jakimś upioro-zombie-półczłowiekiem, nie wiem, w każdym razie zachowuje się jak normalny człowiek, tylko że żyje na granicy świata duchów. Jeździ po świecie i chwyta potwory, by potem je oswoić i pokazywać w swoim Cyrku. Przy okazji też wyswobadza zwykłych śmiertelników od gnębiących ich koszmarów. Lubię w nim to, że na co dzień jest takim całkowicie zwyczajnym, starszym panem pomimo swojej mega potężnej mocy. Mam nadzieję, że jako-tako potrafię ukazać jego charakter...

Tu miałam narysować całe rodzeństwo i jakieś potwory na cyrkowej scenie (nawet przeszukałam internet i ściągnęłam masę zdjęć, którymi miałam się kierować, żeby istniała anatomia, proporcje itd), ale NIE. Nie chcę rysować czegoś, co już było. Wolałabym, żeby każdy mój rysunek był krokiem naprzód. A ten tutaj... rysowałam już podobne rzeczy, zbyt podobne. Poczekam jednak na przypływ kreatywności. Masowa produkcja tego samego to nie to samo co prawdziwe rysowanie.

Tutaj miałam ten sam problem... Chciałam coś narysować do grupy Fantasme College, ale dałam sobie spokój (nie wiem nawet, czy nie zrezygnować z samej grupy, zobaczymy). Po prostu... fanartowanie innym tylko dla pozytywnych komentarzy i favów to głupota. Chyba, żebym miała jakiś ciekawy POMYSŁ na ten rysunek, to co innego. Ale nie, poza postaciami z FC to niczego sobą nie przedstawia, więc odpada.
Tutaj też są jakieś moje nędzne rysunki. Dowiedziałam się, że mam ozdobić kalendarz dla znajomego na prezent coś tam coś tam i że mam to zrobić już teraz szybko zaraz. Nie ma to jak rysować w pośpiechu, na siłę i pod przymusem, w dodatku to, co chcą inni. (Potem okazało się, że damy znajomemu ten kalendarz dopiero kiedyś~tam, więc nawet nie chciało mi się już tego kolorować i dokańczać, bo już nie widzę w tym sensu.)
Na zakończenie daję moje kochane lwy, które rysowałam ostatnio (cienkopisowe i jeden akrylowy) (jako podkład włączcie sobie TO i wczujcie się w mój bardzo osobisty klimat :D).



↧
Wróciłam
Przybyłam razem z nadchodzącą szarą jesienią, szkołą i ogólną beznadzieją. Cudowny czas na powrót do blogowania.
![]()
Kolejna postać do kolejnej sesji RPG.Naoko Jakotaka Zabijaka. :dd Również ciemnoskóra. Tym razem wysoka, umięśniona wojowniczka, włócząca się bez celu po świecie i brutalnie zabijająca wszystko, co się rusza. Och, jak łatwo się gra bezmózgimi bohaterami, to tak odpręża. (Btw, nienawidzę siebie za tę anatomię, teraz dopiero widzę, jaka ona pokraczna i niemożliwa. ...bo rysowałam to w środku nocy czekając, aż koleżanka w końcu wyjdzie z łazienki. Tak dla zabicia czasu.)
![]()
Garść z miliarda bezsensownych Cukierowych rysunków.
![]()
Więcej pytań i odpowiedzi na tej stronie.
![]()
Tu będzie fanart do Merlina BBC. Kiedyś. Dokończę. ...chyba.
![]()
To powyżej to - nareszcie! - pierwsze akryle z wyobraźni, których nie wstydzę się pokazać. Co prawda nie jest to dokończone i nigdy nie będzie, bo żal mi płótna na takie tam pierwsze próby. W najbliższej przyszłości całość zamaluję czymś lepszym, mam nadzieję. Ale jednak nie jest tak tragicznie, jak było do tej pory (choć nadal jest bardzo źle, przyznaję).
![]()
Tutaj natomiast wzorowałam się na plakacie, który pożyczyłam od znajomej, tak jak ja zafascynowanej Afryką. Jako że swego czasu cały mój pokój przerobiłam na Afrykę, a miałam jeszcze wolne miejsce nad łóżkiem, to domalowałam sobie o właśnie coś takiego.
![]()
Ostateczny efekt. Wiem, że jest to strasznie amatorskie (choć i do amatorów nie powinnam się porównywać - reprodukcje, które sprzedają na ulicach, są o niebo lepsze). Ale i tak malowanie akrylami sprawia mi mnóstwo frajdy.
![]()
![]()
Próbuję namalować moją Mamę... obiecałam to już dawno temu... (Oczywiście tego kiczowatego nieba tam w tle nie będzie, po prostu miałam dosyć malowania krzaczków i wcisnęłam cokolwiek, żeby zapełnić dręczącą mnie pustkę. Tak tymczasowo.)
Aha, sorry za jakość zdjęć, ale nie wcisnę tych trzech wielgachnych płócien do skanera. Zdjęcia były robione pralką Franią.
PS. Założyłam konto na Filmwebie. Stwierdziłam, że wypadałoby od czasu do czasu samej z własnej woli obejrzeć jakiś film. Nie muszę przecież oglądać tylko tego, na co inni zaciągają mnie na siłę do kina. Mam swój własny gust, tylko powinnam go w sobie odkryć. OK, nadal uważam, że większość filmów to istna masakra. Ale dzięki Filmwebowi odkryłam to, co podoba mi się naprawdę - musicale i dramaty, a najlepszym połączeniem tego wszystkiego okazał się Tańcząc w ciemnościach ze wspaniałą Bjork w roli głównej. Hm, tu także wiele rzeczy mi nie pasuje, chociażby naciągany wyciskacz łez na końcu w stylu tej żałosnej Zielonej mili (ogólnie trochę to takie naciągane i nierealne, za dużo w tym bajki, za mało życia). Ale jednak jest w tym filmie coś, co sprawia, że go pokochałam. Jest niemalże idealny. Taki, jaki właśnie powinien być film.
Mój najukochańszy fragment, który mogę oglądać w nieskończoność: [link] (I've seen it all) (żeby lepiej zrozumieć tę piosenkę zdradzę tylko, że bohaterka właśnie straciła wzrok).
PS2. BO CO TO ZA FILM, W KTÓRYM NIE ŚPIEWAJĄ?! :/ :/ :///

Kolejna postać do kolejnej sesji RPG.

Garść z miliarda bezsensownych Cukierowych rysunków.

Więcej pytań i odpowiedzi na tej stronie.

Tu będzie fanart do Merlina BBC. Kiedyś. Dokończę. ...chyba.

To powyżej to - nareszcie! - pierwsze akryle z wyobraźni, których nie wstydzę się pokazać. Co prawda nie jest to dokończone i nigdy nie będzie, bo żal mi płótna na takie tam pierwsze próby. W najbliższej przyszłości całość zamaluję czymś lepszym, mam nadzieję. Ale jednak nie jest tak tragicznie, jak było do tej pory (choć nadal jest bardzo źle, przyznaję).

Tutaj natomiast wzorowałam się na plakacie, który pożyczyłam od znajomej, tak jak ja zafascynowanej Afryką. Jako że swego czasu cały mój pokój przerobiłam na Afrykę, a miałam jeszcze wolne miejsce nad łóżkiem, to domalowałam sobie o właśnie coś takiego.

Ostateczny efekt. Wiem, że jest to strasznie amatorskie (choć i do amatorów nie powinnam się porównywać - reprodukcje, które sprzedają na ulicach, są o niebo lepsze). Ale i tak malowanie akrylami sprawia mi mnóstwo frajdy.


Próbuję namalować moją Mamę... obiecałam to już dawno temu... (Oczywiście tego kiczowatego nieba tam w tle nie będzie, po prostu miałam dosyć malowania krzaczków i wcisnęłam cokolwiek, żeby zapełnić dręczącą mnie pustkę. Tak tymczasowo.)
PS. Założyłam konto na Filmwebie. Stwierdziłam, że wypadałoby od czasu do czasu samej z własnej woli obejrzeć jakiś film. Nie muszę przecież oglądać tylko tego, na co inni zaciągają mnie na siłę do kina. Mam swój własny gust, tylko powinnam go w sobie odkryć. OK, nadal uważam, że większość filmów to istna masakra. Ale dzięki Filmwebowi odkryłam to, co podoba mi się naprawdę - musicale i dramaty, a najlepszym połączeniem tego wszystkiego okazał się Tańcząc w ciemnościach ze wspaniałą Bjork w roli głównej. Hm, tu także wiele rzeczy mi nie pasuje, chociażby naciągany wyciskacz łez na końcu w stylu tej żałosnej Zielonej mili (ogólnie trochę to takie naciągane i nierealne, za dużo w tym bajki, za mało życia). Ale jednak jest w tym filmie coś, co sprawia, że go pokochałam. Jest niemalże idealny. Taki, jaki właśnie powinien być film.
Mój najukochańszy fragment, który mogę oglądać w nieskończoność: [link] (I've seen it all) (żeby lepiej zrozumieć tę piosenkę zdradzę tylko, że bohaterka właśnie straciła wzrok).
PS2. BO CO TO ZA FILM, W KTÓRYM NIE ŚPIEWAJĄ?! :/ :/ :///
↧
Fuck
↧