Narysowany już dawno dawno temu prezent urodzinowy dla mojego BRATA :D Upchnęłam tam wszystko to, co mi się z nim kojarzy... Tak więc w centrum jest on sam i jego pies (rasy beagle) stylizowani na bohaterów z kreskówki Pora na przygodę (wzorowałam się na [link] i [link] ;D). Jest też jedna ze sryliona jego dziwacznych roślin, są eksperymenty chemiczne i randomowa bardzo naukowa książka, są jego własne rysunki, owca z Minecrafta, Pepe Pan Dziobak i gitara klasyczna. Żeby wprowadzić element normalności umieściłam tam też jego zwyczajne biurko i krzesło :'D Nie wiem, co mogę powiedzieć o tym obrazku, sprawił mi masę frajdy. Najfajniejsze było to, że wydrukowałam go potem w drukarni jako wielki plakat i wsadziłam za ramki (wisi to teraz u brata na ścianie :'D). Efekt jest świetny! Byle co wydrukowane w drukarni na takim wypaśnym papierze wygląda tak faaajnie!!! Sama bym sobie narysowała coś, wydrukowała jako plakat i walnęła na ścianę we własnym pokoju, gdybym miała jeszcze kasę :'d.
![]()
Tak poza tym, skończył mi się niedawno szkicownik. Rysowałam w nim od początku stycznia 2011. Kosztował kilka złotych, bo sprzedawali w Empiku ostatnią mizerną sztukę. Już wtedy był w kiepskim stanie, a co dopiero teraz, po tych wszystkich miesiącach, kiedy brałam go ze sobą WSZĘDZIE, w każdą pogodę i w każde miejsce (na tory kolejowe, na drzewa, pod płaszcz w ulewny dzień - rysować można dosłownie w każdej sytuacji!)... Ale co tam. To pierwszy taki szkicownik, który naprawdę zarysowałam od początku do końca. Pamiętam dokładnie, co, gdzie i dlaczego narysowałam, co wtedy czułam - w ten sposób stanowi on dla mnie jakby taki specyficzny rodzaj pamiętnika...
Teraz kupiłam sobie już porządne dwa szkicowniki (duży do rozrysowywania się w domu i mały podręczny do brania np. do skmki czy po prostu poza dom). Trochę żałuję, bo nie mają już przez to tego czegoś, wyglądają tak profesjonalnie i brak im... duszy? Mam nadzieję, że to się zmieni po paru miesiącach użytkowania, gdy już będą mi towarzyszyć w codziennych czynnościach. Nie jest tak, że przedmioty posiadają swojego rodzaju duszę? Widzę ją w uszytych przez siebie lalkach, w gitarze czy pianinie, gdy ożywiam je dźwiękiem, w farbach, gdy przy malowaniu cała się nimi upaćkam, w każdej z osobna książce, szczególnie w książkach ze swoją własną historią (tych np. z antykwariatu). No i szkicowniki też to mają, na pewno.
Tak na zakończenie, moje bardzo nieciekawe i kiepskie (ale jakże odprężające) Luridowe szkice:
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
PS. Ale tak serio... Chciałabym się skupić na strasznych, psychodelicznych rysunkach. Przecież to właśnie takie rysy pociągają mnie najbardziej. Spróbuję natworzyć coś w tym stylu. A nie że znowu będę wstawiała same ludziki... Nawet zwykłe szkice powinny mieć swój klimat i charakter. !!!!!!!!1
PS2. Jeszcze jedna sprawa... Nikt mi nie wmówi, że ludzie nie czytają w myślach! Przeglądam ten swój stary szkicownik i na jednej z ostatnich stron jest to: [link]. Narysowałam to jakiś czas temu i zupełnie o tym zapomniałam, i nawet tego nie skanowałam, nic... A wczoraj czy tam przedwczoraj dostałam od koleżanki takiego fanarta: [link]. Jak to możliwe xd?

Tak poza tym, skończył mi się niedawno szkicownik. Rysowałam w nim od początku stycznia 2011. Kosztował kilka złotych, bo sprzedawali w Empiku ostatnią mizerną sztukę. Już wtedy był w kiepskim stanie, a co dopiero teraz, po tych wszystkich miesiącach, kiedy brałam go ze sobą WSZĘDZIE, w każdą pogodę i w każde miejsce (na tory kolejowe, na drzewa, pod płaszcz w ulewny dzień - rysować można dosłownie w każdej sytuacji!)... Ale co tam. To pierwszy taki szkicownik, który naprawdę zarysowałam od początku do końca. Pamiętam dokładnie, co, gdzie i dlaczego narysowałam, co wtedy czułam - w ten sposób stanowi on dla mnie jakby taki specyficzny rodzaj pamiętnika...
Teraz kupiłam sobie już porządne dwa szkicowniki (duży do rozrysowywania się w domu i mały podręczny do brania np. do skmki czy po prostu poza dom). Trochę żałuję, bo nie mają już przez to tego czegoś, wyglądają tak profesjonalnie i brak im... duszy? Mam nadzieję, że to się zmieni po paru miesiącach użytkowania, gdy już będą mi towarzyszyć w codziennych czynnościach. Nie jest tak, że przedmioty posiadają swojego rodzaju duszę? Widzę ją w uszytych przez siebie lalkach, w gitarze czy pianinie, gdy ożywiam je dźwiękiem, w farbach, gdy przy malowaniu cała się nimi upaćkam, w każdej z osobna książce, szczególnie w książkach ze swoją własną historią (tych np. z antykwariatu). No i szkicowniki też to mają, na pewno.
Tak na zakończenie, moje bardzo nieciekawe i kiepskie (ale jakże odprężające) Luridowe szkice:






PS. Ale tak serio... Chciałabym się skupić na strasznych, psychodelicznych rysunkach. Przecież to właśnie takie rysy pociągają mnie najbardziej. Spróbuję natworzyć coś w tym stylu. A nie że znowu będę wstawiała same ludziki... Nawet zwykłe szkice powinny mieć swój klimat i charakter. !!!!!!!!1
PS2. Jeszcze jedna sprawa... Nikt mi nie wmówi, że ludzie nie czytają w myślach! Przeglądam ten swój stary szkicownik i na jednej z ostatnich stron jest to: [link]. Narysowałam to jakiś czas temu i zupełnie o tym zapomniałam, i nawet tego nie skanowałam, nic... A wczoraj czy tam przedwczoraj dostałam od koleżanki takiego fanarta: [link]. Jak to możliwe xd?